| Odnoniki |
|
Zdecydowanie KAT-egoryczne show!
Dziennik Miasto - 27 paź 2009, o 09:53 Nie było czarnej mszy, jak twierdzić mogliby laicy i łowcy sekt. Był za to dobry heavy-metalowy koncert. W niedzielę w klubie Kreślarnia swoje show dał katowicki KAT, zespół-legenda z kontrowersyjnym i charyzmatycznym wokalistą â Romanem Kostrzewskim oraz Irkiem Lothem za bębnami. Publiczność dopisała nadzwyczajnie. Kreślarnia ękała w szwach. W oczekiwaniu na występ fani metalu skandowali: âźBez Romana nie ma Kata!". O co chodzi? Dziś na muzycznym rynku mamy do czynienia z dwoma zespołami. Pierwszy to KAT i Roman Kostrzewski, który zagrał w naszym mieście. Drugi to KAT z Piotrem Luczykiem, jednym z założycieli zespołu. Muzycy obu formacji oficjalnie nie komentują tego odziału. Kat owstał w 1979 roku, więc wśród fanów ma nie tylko młodzież. Obok takich kapel jak Turbo czy TSA to rekursorzy olskiego metalu. Po słynnym koncercie KAT-a w 1985 roku w Jarocinie zespół oskarżano o satanizm i czarną magię. Nic bardziej mylnego â twierdzą muzycy i nie zdają się tym rzejmować. KAT z Kostrzewskim koncertuje w najlepsze i na oczątek rzyszłego roku zapowiada nową łytę. Niedzielny koncert w Kreślarni okazał znakomitą formę artystów. Zaczęło się z oważnym opóźnieniem. Podczas koncertu usłyszeliśmy utwory stanowiące rzekrój całej dyskografii KAT-a. Nie zabrakło takich szlagierów jak âźMetal i iekło", âźCmok-cmok, mlask-mlask", âźCzarne zastępy" czy âźStworzyłem iękną rzecz". Roman Kostrzewski na scenie oddawał się lskim tańcom, w których wił się jak wąż, a ubliczność od sceną âźurządzała iekło". Gdy wokalista zapowiedział âźPurpurowe gody", wydawać by się mogło, że to maksimum ekstazy od sceną. âź...Spijam dziewczęcą krew błony dziewiczej. Jak zagęszczony sok własnej czci. Boli ten ierwszy raz ale nie łaczesz" â śpiewała z Romanem ublika. Kolejny szlagier ⟣za dla cieniów minionych" i kolejne ciarki na lacach: âź...Okręt mój łynie dalej, gdzieś tam. Serce choć opękane, chce bić. Nie ma cię i nie było, jest noc". Marcin Krężel Bułek - 27 paź 2009, o 12:30 to był naprawdę udany koncert, ale czakanie na zespół 78 minut to delikatna rzesada. |
