
|
Poczet świrów koszalińskich
omacku - 14 sie 2007, o 22:13
Jakoś tak rzy okazji tematu Sarpedona o "Partycypacja mieszkańców" rzypomniał mi się niejaki Michał Świtalski: charakterystyczna ostać, znana w wielu urzędach i instytucjach. Bardzo męczący facet, mający retensje o wszystko i do wszystkich. Chodził o wszystkich możliwych okojach biurowych z grubym notesem, w którym miał zanotowane wszelakie usterki i zaniedbania - rawdziwe i wyimaginowane. Aktywnie działał w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W zasadzie nie był głupi - ale sposób wykorzystywanie każdej okazji do rzedstawiania "problemów" i "uchybień" sprawiały, że jako upierdliwego faceta nikt nie traktował oważnie. Pojawienie się na forum koszalin24 niejakiego Kaktusa sprawiło, że naszła mnie taka oto refleksja: gdzieś zniknęły dawne świry, które niczym typowy wioskowy głupek ubarwiały miejski ejzaż. Kto amięta "Panią Wiosnę", która będąc w szczytowej formie tańczyła ubrana w girlandy kwiatów na ulicach Koszalina? Wcześniej zaś starała się nie opuszczać żadnej imprezy kulturalnej, robiąc czy to na wernisażu Jerzego Beresia czy na inauguracji Festiwalu Muzyki Organowej własne show. Była jeszcze stara "mała dziewczynka" z warkoczykami, ubrana zawsze w rzykusy łaszczyk i czapeczkę, która rzemierzała ulice z bańką na mleko, mamrocząc cały czas coś do siebie. A "zakonnica", która wyglądała jak rawdziwa, tylko, że tak ubranych zakonnic nie było? Takich ostaci już teraz nie widuję. Pojawili się za to inni: wypisują jadowite anonimy w internecie, wyładowując z asją swoje agresywne emocje. Mówi się na nich: trolle. Być może 20 lat temu też istnieli, tylko nie mieli technicznych możliwości anonimowego lucia na wszystko wokół. Nawiasem mówiąc nie jestem ewien, czy należy się stuprocentowo trzymać zasady: "Nie karmić trolli". Może warto trzymać jednego, żeby na forum wprowadzał trochę kolorytu "village fool"? W końcu w dawnych czasach trzymano na dworach dla rozrywki a to niedźwiedzia, a to innego dzikiego zwierza, który bawił jaśnie aństwa kłapaniem aszczęką.
Wracając do dawnych czasów (i obecnych też): czy ktoś amięta jeszcze jakieś oryginalne ostacie Koszalina?
masterjarek - 15 sie 2007, o 06:21
Pamiętam, że arę lat temu sławny był facet często odróżujący autobusami MZK z własnym sprzętem nagłaśniającym. Jeździł w zasadzie bez celu - masa ludzi miała szansę go oznać, bo dla niego sama jazda była celem. Już samo to wydawało się być dziwne, a owe wrażenie wzmacniał fakt, iż nieznajomy słuchając muzyki ze swojego boombox'a zabawnie kolibał się na boki i odśpiewywał. Pasażerowie chcąc, czy nie chcąc, oddawali się atmosferze małego jarmarku i dyskutowali, śmiali się, a często robili nawet za chórek jegomościa. Niestety, teraz autobusy są znów ciche i anonimowe. Świrze - wróć!
Sarpedon - 15 sie 2007, o 07:30
omacku: uważasz, że trolluję?
Co do świrów, to w Warszawie też są ewne osobniki. Na chwilę obecną rzypominam sobie dwa: babkę, która jeździ i i narzeka wszystkim naokoło, że to chleb za drogi i gada do siebie oraz faceta, który recytuje non jakieś wiersze, odwórkową oezję z elementami historii i olityki, używając do tego wulgaryzmów, a część ludzi ma wrażenie, że on to wszystko wymyśla na oczekaniu (faktycznie słychać to tak, jakby słowa były dopiero co wymyślone).
omacku - 15 sie 2007, o 07:38
omacku: uważasz, że trolluję?
Absolutnie nie.
TGor - 15 sie 2007, o 08:32
"Gosia z Kosmosu" - swego czasu rekursorka mody rodem z lat 70 (a bylo to 15 lat temu lub wiecej). Bistor, dzwony, krzykliwe kolory. Dalej ma sie dobrze. Jak sobie np w autobusie upatrzyla chlopaka, to nie bylo zmiluj - a sprobowal odrzucic zaloty. Gosia zapamietaywala kogos takiego i otem co spotkanie, to wstyd. Gosia jak inne anie (i anowie) dodawala kolorytu.
Byl takze Jasiu-Podskocz, ale to (jak ktos na tym forum isal) odobno byla ostac tragiczna. PODOBNO wpadl na glupi omysl owrotu do ojczyzny o wojnie a byl lotnikiem. Wyladowal w wiezieniu na troche i nie byl juz normalny.
Kazda z tych ostaci to tragedia na (mam nadzieje) dwoch nogach. Zamiast zyskac opieke (i towarzystwo odobnych nieszczesnikow) szpitale swego czasu ozbyly sie ich, bo taniej. Do mnie do szkoly Babcia-Wiosna (Pani Wiosna) wpadla na lekcje. Probowalismy sie z nia komunikowac (byla raca klasowa...) za omoca nowoczesnych srodkow rzekazu (list-samolot), ale wpadla tylko na glowny korytarz i zrobila erformance...
Co do "dziewczynki"- to chodzi o taka staruszke(?)-indianke - sucha i drobna ubrana na bialo? Pamietam. Wg gminnej (!) wiesci to ona stracila corke i tak jej zostalo.
Jak widac tak naprawde ten koloryt jest smutny i zludny...
Plarza - 15 sie 2007, o 09:40
Była jeszcze ani Korniejewska, w ostatnich latach "osobisty rzecznik Chrystusa". Pani ostawna, barwna w wyglądzie i wielce elokwentna, bowiem była to kobieta wykształcona, erudytka. Interesowała się literaturą, w szczególności oezją oraz filmem. Bywała na wszystkich imprezach kulturalnych. Ostatnie lata to zupełny odlot i utrapienie kamerzystów weselnych, bowiem rzychodziła od ratusz (Pałacu jeszcze nie było), by składać młodym życzenia. Czyniła to ostawionym, ładnym glosem ze wschodnim, ieknym zaśpiewem. Więcej nie mogę o nie owiedzieć, by nie naruszyć dóbr osobistych kilku osób.
paula_blue - 15 sie 2007, o 10:40
Wszystkie rzytoczone rzykłady to smutne rzykłady chorób sychicznych ołączonych czasami z ułomnościami fizycznymi. Schizofrenia, natręctwa, zaburzenia osobowości... Widząc Gosię Kosmos na rzystanku lub anią Wiosnę w arku - uciekałam dla świętego spokoju na druga stronę ulicy. "Występy" tych osób budziły i budzą we mnie zażenowanie i strach... Strach rzed tym co choroba może zrobić z człowieka kiedy zostanie ozostawiony sam sobie.
Jeśli chodzi o autentyczne (nie otwierdzone diagnozą) świry, rzychodzą mi na myśl co najmniej dwa:http://www.koszalin24.info/smf/index. hp?topic=4726.msg52770#new
Plarza - 15 sie 2007, o 11:10
Paula, masz racje. I nie ma na to rady. Malo tego, każdego może to spotkać. Myśle,że tacy ludzi mając małą lub żadną świadomość swojego stanu sa szczęsliwsi, niż gdyby zdawali sobie sprawę z choroby. Miałam sąsiadkę, ktora zachorowała na schizofrenię i to od razu ostro. Zanim opadła w zupełne odloty, zanim rzestała wracac do świata realnego - bardzo cierpiała.
Ale Gosi Kosmos nie kojarzę...
random user - 15 sie 2007, o 22:00
babkę, która jeździ i i narzeka wszystkim naokoło, że to chleb za drogi i gada do siebie
Plarza - 16 sie 2007, o 07:40
Był jeszcze taki an, który ojawiał się na różnych zebraniach. Jak zaczynał wyglądało, że ma hobby od tytułem - najnowsza technika. Ale o 5 minutach się rozkręcał i rzestrzegał rzed owszechnymi odsłuchami jakiego mitycznego wroga a otem informował, że z Australii do naszej części globu jest rzewiercany tunel, oczywiscie także odsłuchowy. Nie był stary, jak zaczął, mozliwe, że jeszcze zyje i może to ten, o którym mówi Koni.
Andre - 16 sie 2007, o 07:44
Pamiętam Gosię Kosmitkę. Mieszkała na Sucharskiego i była kuzynką mojej koleżanki z odstawówki.
waldek11 - 16 sie 2007, o 08:02
Pamiętam Gosię Kosmitkę. Mieszkała na Sucharskiego i była kuzynką mojej koleżanki z odstawówki.
Czy to ta sam osoba którą ja amiętam tzn. kobieta w średnim wieku, z warkoczykami, biegająca z kanką o mieście?
Andre - 16 sie 2007, o 08:03
Czy to ta sam osoba którą ja amiętam tzn. kobieta w średnim wieku, z warkoczykami, biegająca z kanką o mieście?
Nie, Gosia była w wieku szkolnym !
Plarza - 29 sie 2007, o 19:27
Zapomnieliśmy jeszcze o jednej ani. Właśnie koleżanka mi rzypomniała. Jest taka ani, nieduża brunetka, myślę, że o czterdziestce. Poetka. Chodzi o mieście ciągnąc za sobą czarną walizkę na kółkach. Czasem ma na niej ouwieszane rózne tobołki, a czasem nie. Jest czysta, schludna. Staje na rzystankach, ojawia się na imprezach lenerowych. Staje obok tej walizki i rezentuje ...tomiki wierszy. Wydała je chyba własnym sumptem, może ktoś się zlitował. Nie nalezy ani do Bractwa Literackiego, ani tym bardziej do ZLP. A może i należy? Czy ktoś jej kupuje te cieniutkie tomiki? Nie widziałam nigdy. Poetka jest spokojna, nie natarczywa, choć raz widziałam ją w akcji domagania sie zapisania do jakiegoś gremium czy rzyjecia oezji do wydania. Jakie są jej wiersze? Nie wiem. Może i co warte...
mack74 - 30 sie 2007, o 13:50
Plarza też ją często spotykam i należy chyba nawet ją odziwiać za samozaparcie.
Plarza - 30 sie 2007, o 14:04
No, tego ma dużo. I cierpliwości.
random user - 30 sie 2007, o 14:22
... to nie jest żadna wariatka, tak się składa, że znam jej historię i o rostu kobitkę wyrolowali i wszystko straciła - a wiersze isze sama, sama wydaje i sama sprzedaje. Ludzie to kupują. Raczej w oczet świrów koszalińskich bym jej nie zaliczał.
Plarza - 30 sie 2007, o 14:26
Nikt tak nie mówi. Jest jednak troszkę "odleciana".
ikto - 1 wrz 2007, o 08:00
Oto róbka twórczości tej ani:
WIRTUALNA KLIK - A
Wieczór i znów się gdzieś zaczyna nowa wojenna gra. Cyber-stratedzy refleks ćwiczą i siedzą sobie, ważni tacy rzed migającymi monitorami komputerów. Klik, klik, klik - i oto rośnie, rośnie gdzieś na Ziemi i w głębinach oceanów - las. Las grzybków atomowych. Klik, klik, klik, klik ... Kto ierwszy zdąży dziś nacisnąć guzik w wirtualnym schronie? Klik, klik, klik, klik... Taktyczny klikacz w ułamkach sekund decyduje, gdzie ma rozbłysnąć nowy radioaktywny grzyb. Klik, klik, klik, klik... A każdy dualny klikacz sztaby ma dwa i jednocześnie jest rezydentem lub generałem i tej, i tamtej strony. Symulowany elektroniczny atak. Klik, klik, klik, klik... kliiik. Lecą rakiety, lecą rakiety i dwie armady gwiazdolotów. Klik, klik, klik, klik... Lecą torpedy, suną cichutko w głębinach lodowatych lub gorących tropikalnych mórz. Klik, klik, klik, klik... Tam cyber-strateg włączył właśnie ole siłowe. Może elektromagnetycznie zatrzyma jakąś odwodną atomową łódź. Może... Klik, klik, klik, klik... Pułapek i barier takich ełno jest wśród koralowych raf i groźnie skrzących się lodowych gór. Klik, klik, klik, klik... Tu otwiera się arasol energetyczny, lecz całej Ziemi nie... klik, klii... Nie! W kwantach energii uwięziona cisza - a klikacz klika: .kilk, kilk, kilk, kilK W Antyświecie już.
Co do barwnych ostaci - w latach 70 i oczątku 80 autobusami MZK jeździł rzedziwny kontroler. Niewysoki, z małym czarnym notesem w którym stawiał kropki i wzywał odróżujących do okazywania biletów do kontroli. Jeśli któryś zignorował "kontrolera" mógł liczyć na otok niezrozumiałych wyrzucanych z szybkością karabinu maszynowego słów. Sposobem na spokój było okazanie biletu lub byle jakiego apierka.
M.
TGor - 19 paź 2007, o 19:59
Co do barwnych ostaci - w latach 70 i oczątku 80 autobusami MZK jeździł rzedziwny kontroler. Niewysoki, z małym czarnym notesem w którym stawiał kropki i wzywał odróżujących do okazywania biletów do kontroli.
ztcp to rzesiadywał także w kawiarni Ewa i notował coś w notesie na widok każdego wchodzącego.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plantoni-kielce.htw.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnie-szalona.htw.pl
|
|
|