ďťż
 
Odnoœniki

 

Odp: Weekendowe felietony



Dziennik Miasto - 5 lut 2010, o 09:32
Samo życie
Folder zamiast albumu

Początek nowego roku  jest dla mnie czasem orządkowania zdjęć upamiętniających to, co mi się zdarzyło w starym. Czy kupuję nowy album i oznaczam go datą 2009? Ależ skąd! Kupuję łytę DVD.
Dawne albumy ełne grafii owoli odchodzą w niepamięć. Tylko starsi wiekiem rzechowują księgi oprawione w grube okładki. Tamte albumy miały najczęściej karty z czarnego kartonu, rzełożone jakby zmrożonym szkłem – bibułą  lub kalką dla ochrony owierzchni zdjęć. A zdjęcia z fantazyjną, białą ramką wpinało się w nacięte na skos szczeliny albo naklejone narożniki. Czasami o rostu się wklejało. Fotkę z jakiegoś owodu zdezaktualizowaną można było usunąć, ale zostawał ślad zdarzenia... Potem rzyszły czasy bardzo wygodnych albumów lastikowych, ze stronami-kieszonkami. Z usunięciem wizerunku nieaktualnego narzeczonego nie ma roblemu. Może dlatego te albumy są jakoś mało nastrojowe, nie czujemy w nich dojrzałego smaku upływającego czasu? Coraz częściej zdjęcia rzechowujemy w komputerze i tylko bardzo zapobiegliwi zgrywają je na łyty. Nawet takie okazje, jak ślub są dokumentowane ‼na filmie”, a zdjęcia firma ‼foto” drukuje w formie składanki. Mało kto zakłada album graficzny nowo narodzonemu dziecku. Zakłada mu raczej folder.
Nie ma nic wiecznego. Komputer może aść i razem z nim wszystkie dane. Ale i album mógł się spalić, zostać zalany wskutek awarii u sąsiada, zginąć odczas rzeprowadzki... Na ekranie wygodnie i kolorowo, jednak dawnych albumów żal.
Dana Jurszewicz

Małpa w kipieli
Wirtualna zima

Ruch. Jest afirmacją. Afirmacją życia. To na ozór banalne stwierdzenie uczynił swoim artystycznym credo Henryk Tomaszewski, słynny na cały świat twórca Polskiego Teatru Pantomimy z Wrocławia. I ruch w jego Teatrze był główną formą ekspresji, wysofistykowaną i manieryczną, chimeryczną i erfekcyjną. Zachwycającą i wizjonerską. Na tyle efektywną, że Mistrz nie wahał się rzucić wyzwania samemu Szekspirowi zdecydowawszy się na realizację ‼Hamleta” bez słów! Jadąc na ten niewiarygodny spektakl biliśmy się z myślami, czy to w ogóle możliwe? Okazało się możliwe, do bólu. Ruchem można, Koteczku, wyrazić wszystko.
Wróciła zima, jak sen sprzed lat. Jak sen wróciły niegdysiejsze śniegi! Park Kasprowicza z dzieciństwa w Szczecinie był jak u Breughela, roztańczony i rozmigotany setkami sylwetek saneczkarzy, łyżwiarzy i narciarzy. Dziś, rzecierając oczy, uwierzyć nie możemy, atrząc na uste stoki arkowe, arkowy stawik rzy Piastowskiej idealny dla łyżew (latem dla łódek), tudzież stoki Góry Chełmskiej, gdzie spotkaliśmy troje narciarzy biegowych. Nawet lodowisko ‼Alaska” zmaga się z deficytem łyżwiarzy. Ludzie, ruszta się! Przecież inaczej będzieta tyć i chorować! I obciążać Tuskowi budżet. A on chce rządzić, nie mieszkać w ałacu od żyrandolem, i obcinać, co się da do cna.
Tymczasem, co samo życie okazuje, usamochodowieni ludzie się nie ruszają i klną służby miejskie za opieszałość w oczyszczaniu wszystkiego, jednocześnie tłumacząc swoje nieruchliwe dzieci: – Wie an, zima w komputerze jest taka ładna! A na dworze jest zimno!
Jupi Podlaszewski

Zdanie odrębne
Bierki olityczne PO

Ponieważ na bezrybiu i rak ryba, szturmem nam mości anowie ruszyli w konkury wyborcze. Ze zdumieniem najpierw usłyszałem, że Donald Tusk rezygnuje z walki o fotel rezydencki, a następnie – z jeszcze większym zdumieniem – odebrałem, że na to samo miejsce apetyt ma Bronisław Komorowski.
Marszałek Komorowski w lutonie olitycznym PO rzypomina zaledwie adiutanta wystawianiego na bale wyższych sfer. Zatańczy, z sensem coś owie, tu rzuci żart, a tam komplement i wróci z nagrodą od orkiestry. Ot, taki swój chłop. Pan Bronek. Nie ma jednak charyzmy, ani cech rzywódczych.
Politycy Platformy rzebąkują, że jeżeli nie Bronisław Komorowski to może Radek Sikorski, ale to klasyczna zamiana siekierki na kijek. SLD wystawiając w wyborach  rezydenckich Aleksandra Kwaśniewskiego miała nad PO fundamentalną rzewagę – rzekonanie do swego kandydata. Z taką ewnością można wygrać!
PO nie ma rzekonania do niczego. Reformy Platformy są żenującym spektaklem niezdecydowania i uwikłania (w układ z PSL). Gdyby nie dotacje z UE, od rządami PO w Polsce nie działoby się nic. W Sejmie leżą stosy ważnych dla nas nowelizacji i rojektów uchwał. Teraz jeszcze nic PO nie robi, żeby dać nam do zrozumienia, że w traktuje wybory rezydenckie oważnie.
Zemsta wyborców może być bardzo okrutna. Już raz dali PO lekcję okory. A Lech Kaczyński na moment nie zapomina, że kampania wyborcza to wojna, która wymaga zdecydowanego lidera.
Piotr Pawłowski

3:10 Donikąd
Więcej ‼Play” i więcej ‼?"

Od dłuższego już czasu, z ytającym wzrokiem oszukuję czegoś dla siebie w ropozycjach miejscowych teatrów. Przyznaje, jestem odbiorcom wymagającym. Nie interesuje mnie wyścig formy z treścią, gdzie treść nie ma żadnych szans. Potrzebuję czegoś oryginalnego, czegoś niedopowiedzianego. Czegoś, z czym trzeba się zmierzyć na metafizycznym olu, ełnym na rzykład... gigantycznych, fioletowych marchewek.
W Koszalinie, ostatnio w 2006 roku, bez egocentryzmu i rzesady, byłem świadkiem tego, że spektakl, a nawet dwa, mogą ‼pokonać" widza.
Byłem światkiem, jak dwie z ozoru opowiadające o tym samym historie, zaczarowały nie tylko mnie. Obie sztuki były o konflikcie interesów jakim jest miłosny trójkąt i odwieczne rawa miłości.
Na oczątek – tajemniczy Bolesław Leśmian według Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w ‼Scenie Inicjatyw Aktorskich”. Ledwo doszedłem do siebie, a tu za chwilę bezlitosny Samuel Beckett w interpretacji młodzieży z ‼Dialogu”. W ierwszym – droga w nieznane w omieszanych konwencjach. Abstrakcja oparta na kontrastach. W drugim – etyczna kondycja człowieka we współczesnym, ozbawionym empatii świecie oraz egzystencjonalne oszukiwania w gęstwinie zadań, których rzebycie okazało się wówczas bułką z masłem.
A sceniczna forma? Surowość i mistyczność miejsca remiery w jednym rzypadku, a w drugim wystarczyły trzy trumny i światło, a upewniłem się w tym, że w ‼drugim życiu” istnieją te same schematy. Dzisiaj takich sztuk zdecydowanie brakuje, i to zapewne nie tylko mnie.
Marcin Krężel

Słowo na iątek
Wyższa konieczność narzekania

Narzekanie jest onoć cechą narodową Polaków. O tym, że coś takiego jak cecha narodowa nie istnieje wiedzą wszyscy wyznawcy nowoczesnych teorii z kręgu nauk społecznych. Istnieje za to owszechne akurat od tą szerokością geograficzną zjawisko narzekania.
Niedawno owróciłem do dawnego, a właściwie ierwotnego trybu omieszkiwania, charakterystycznego dla rodzin niepatologicznych. Znów częściej omieszkuję z rodzicielką, niż z osobą zbliżoną do mnie wiekowo. Ziemia jest dziwną lanetą. Rzekomo zdarzają się takie rzypadki, że córka jest starsza od matki. Jednak ja zdecydowanie jestem synem, w dodatku nieco młodszym od własnej matki, która lubuje się w narzekaniu. A na Ziemi również ma zastosowanie zasada, którą można streścić radawnym rzysłowiem: z kim rzestajesz, takim się stajesz.
Zresztą, trudno nie narzekać, kiedy wybrawszy się na wieczorny spacer noga co chwile grzęźnie w zaspie, a o owrocie do miejsca omieszkiwania i otwarciu telewizora na ekranie gości olityk lub seudoartysta. Na obydwu aż rzykro atrzeć.
Narzekać można dosłownie na wszystko, dlatego lepiej spać. Problem olega na tym, że rzy obecnym trybie omieszkiwania zaczynam obawiać się, czy nawet moje chrapanie nie jest nieświadomym narzekaniem na – dajmy na to – stan odłoża, na którym dochodzi do nocnego odpoczynku.
Stąd, by nie opaść w stan kliniczny, róbuję myśleć o czymś ozytywnym. Niestety, nic nie rzychodzi mi do głowy.
Jacek Stramik

Gościnne występki
Nasza zima zła...

Gdy w sylwestrową noc 1978/1979 roku zima sparaliżowała Polskę, to złośliwcy wyśmiewali uspokajające tony komunikatów cierpiącego na antyniemieckie fobie kierownictwa PZPR: ‼Nam nie trzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery”. Rzeczywiście, masy racujące miast i wsi się weseliły na zabawach, a za oknami – nomen omen – mas śniegu stale rzybywało na ulicach i znienacka nastała zima stulecia.
Prawie odzwyczailiśmy się od takich kataklizmów, choć jesienią zmieniamy opony z letnich na zimowe, a teraz stajemy do walki ze śnieżną okrywą z łopatami w dłoniach, bo tylko nuworysze, w stylu ‼nowyje ruskije”, wynajmują bezrobotnych do odśnieżania dachów i odjazdów do domków i garaży. Co ciekawe, cenimy swoją robotę i krzywo atrzymy na sąsiada, gdy korzysta z efektów naszej racy. Słownych rzepychanek na osiedlowych arkingach, w stylu komedii ‼Sami swoi”, naprawdę ostatnio nie brakuje z owodu odśnieżonych miejsc. Śmieszą lub drażnią.
Zima nęka nie tylko kraje Europy. Niektórych chłody wielce radują. Oto w telewizji okazali sceny zza Wielkiego Muru, gdzie uśmiechnięci od ucha do ucha Chińczycy zakopują się rawie nadzy na dwie godziny w śniegu, aby hartować ciało. Od razu sobie rzypominam, że niebawem w Mielnie morsy urządzają zlot. Czy będzie kąpiel śmiałków, jeśli Bałtyk zamarznie, jak w XIV wieku, gdy mocno skuł go lód?
Już badacze meteo z USA straszą, że w Europie także nadchodząca wiosna będzie obfitowała w niespotykane od lat chłody. Brrr, aż zimno się robi.
Wiesław Miller




Andre - 5 lut 2010, o 11:58
Usunięto  



Równie wymagający - 5 lut 2010, o 13:00

3:10 Donikąd
Więcej ‼Play” i więcej ‼?"

Od dłuższego już czasu, z ytającym wzrokiem oszukuję czegoś dla siebie w ropozycjach miejscowych teatrów. Przyznaje, jestem odbiorcom wymagającym. 
Marcin Krężel



Niewątpliwie... Nawet bardzo wymagającym...



xer - 5 lut 2010, o 13:41
był również cyt: "..światkiem"

Czy taka wersja też "poszła" do apierowego wydania ?




Kmin - 5 lut 2010, o 13:55

Czy taka wersja też "poszła" do apierowego wydania ?


niestety tak...



random user - 5 lut 2010, o 15:02
O co wam chodzi? na K24 większość tak isze .. a reszta od atrzenia zaczyna tak samo.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antoni-kielce.htw.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nie-szalona.htw.pl
  • Designed by Finerdesign.com