
|
Moon
veMoth - Cz lip 30, 2009 20:34
" />http://www.youtube.com/watch?v=pIexG8179K8
">
Sam Bell (Sam Rockwell), pracujący dla Lunar, kończy właśnie swój trzyletni pobyt na samotnej placówce Sarang na Księżycu. Odizolowany, zdeterminowany i nieugięty, Sam posłusznie przestrzegał zasad, a jego pobyt na Księżycu był pouczający, lecz monotonny. W samotności miał czas na przemyślenie błędów z przeszłości oraz pracę nad swym wybuchowym temperamentem. Swoją pracę wykonuje mechanicznie, zaś przez większość czasu rozmyśla o nadchodzącym powrocie na Ziemię, swojej żonie i córeczce oraz wczesnej emeryturze. Jednak na dwa tygodnie przed opuszczeniem Sarang, Sam zaczyna dziwnie się czuć. Wybity z codziennej rutyny odkrywa, że Lunar ma własne plany dotyczące jego zmiennika, który wygląda dziwnie znajomo. Chodzi o coś więcej, niż tylko jego wygasający kontrakt.
Zapowiada się świetny s-f i nie dla półmózgów, bo ostatnio tak właśnie traktują nas twórcy tego gatunku.
Edit: Dodam jeszcze, że za muzykę odpowiedzialny jest legendarny już Clint Mansell, głosu komputera pokładowego użyczył Kevin Spacey, a w główną rolę wcielił się Sam Rockwell - rewelacyjny ostatnio w "Frost/Nixon", a wcześniej w "Niebezpieczny Umysł" Clooneya
MatheV - Pt lip 31, 2009 15:57
" />No ja czekam z potworną niecierpliwością na ten film już od o ho ho, wygląda na dobrą krzyżówkę solyaris, 2001 i silent running, a takich SF brakuje w kinach od wielu wielu lat
question - Wt sie 11, 2009 06:55
" />Dobra, a czy ktoś wie kiedy jest polska premiera tego filmu ? Bo miłościwe google podają mi tylko premierę NEW MOON, cholera wie co to jest
Juriusz - Śr sie 12, 2009 06:22
" />Nie chciałbym Cię denerwować, ale chyba nigdy Przynajmniej ja nic na ten temat nie znalazłem.
mechaNIm(N) - Śr sie 12, 2009 07:15
" />Na twitterze reżyser wspominał o polsce, więc pewnie KIEDYŚ będzie.
question - Śr sie 12, 2009 11:42
" />Ehh, biorąc pod uwagę że wszystkie filmy które nie mają budżetu równego rocznemu eksportowi wszystkich krajów trzeciego świata, nie trafiają do częstochowskiego Cinema City, to prawdopodobnie jak zwykle obejrzę z półrocznym opóźnieniem w miejscowym OKFie.
Juriusz - Śr sie 12, 2009 12:38
" />Biorąc pod uwagę osiągnięcia naszych dystrybutorów to sobie pewnego dnia zrobimy dvd rip premierę we wszystkich salonach Polski.
veMoth - Cz sie 13, 2009 08:55
" />Dokładnie, ja nawet nie spodziewam się u nas premiery DVD
question - Pt paź 23, 2009 08:38
" />Jest już r5.
Isobel - Pt paź 23, 2009 16:07
" />http://michuk.filmaster.pl/notka/moon-p ... -kubricku/
Trochę ta recenzja "jedzie po całości", ale mimo wszystko nie zniechęciła mnie. Nawet jeśli to tylko "popłuczyny po Lemie i Kubricku" to ja i tak wolę oglądać takie popłuczyny niż transformersy. Nadal jestem przekonana, że to może być wreszcie naprawdę porządny film sci-fi, jakiego nie było od wielu lat. Poza tym zaintrygowała mnie szczególnie osoba reżysera (a dokładnie jego koligacje rodzinne), więc tym bardziej sobie nie odpuszczę
MatheV - N paź 25, 2009 00:08
" />Rewelacja, z czystym sumieniem polecam każdemu! Świetny film, nie spodziewałem się, że zrobi na mnie aż takie wrażenie! Owszem nie obyło się bez malusieńkich minusów, ale przeogromne plusy skutecznie je maskują!
Isobel, możesz spokojnie nie brać pod uwagę pana recenzenta z Twojego linka, bo tylko zrobił z siebie durnia totalnego, pomijając rażące błędy w jego "recenzji" jak określanie bazy "statkiem kosmicznym" (LOL) całkowicie rozminął się z przesłaniem filmu kompletnie - rzucił okiem na okładkę i prawi że przeczytał książkę , ale o tym w spoilerze już
Zdjęcia zapierają dech w piersiach, efekty specjalne wewnątrz bazy są niewykrywalne dla niewprawionego oka, ujęcia księżycowych krajobrazów to poezja! No i oczywiście jak zawsze doskonały score od Mansella. Ja nie wiem, ten facet nagrywa chyba najlepsze ścieżki dźwiękowe do filmów, jakie można sobie wyobrazić! No i wizualnie po prostu uczta, zwłaszcza dla kogoś, kto kocha sterylną mesę Nostromo . Ciekawe, kto wyłapie wyraźne graficzne nawiązanie do ósmego pasażera?
">
Zapewne sporo oglądających złapie się na haczyk pytań egzystencjonalnych "czy klon to cżłek czy nie człek, a jak człek to co wtedy", ale moim zdaniem to tylko powierzchowna otoczka prawdziwych intencji reżysera, tak samo jak AI Gantry. Tu nie chodzi o wyłuskane już tematy sztucznej inteligencji, czy klonowania, myślę, że zostały tu wykorzystane nie jako treśc filmu, a narzędzia sci-fi do zadania sobie innego, banalnie prostego a jakże fascynującego pytania - co by się stało, gdybyś został zamknięty sam ze sobą, tylko we dwójkę, w pustym pokoju - Jak byś się zachował, która strona Ciebie wzięła by górę, gdybyś rozmawiał ze sobą. Jakie podjąłbyś decyzje, gdyby stawką było zycie tego drugiego - niby drugiego, a jednak Ciebie samego. Stąd też durnowate stwierdzenie "recenzenta", że tajemnica została mu na talerzu wyłożona zaraz na początku. Tu nie klonowanie wcale było tajemnicą, a narzędziem do postawienia bohatera naprzeciw sobie, naprzeciw żywego lustrzanego odbicia. Tu nie chodzi o "jak żyć gdy jest się klonem" a poznanie siebie od zewnątrz, z pozycji obserwatora, zmierzenia się z samym sobą w najdosłowniejszej możliwej postaci. Bardzo fajnie ten temat został pokazany moim zdaniem.
Gdyby tylko nie ten konieeeeeccccccccc, czy naprawdę trzeba było kończyć happy endem?????? Nawet jeśli dotyczyło tot ylko dwóch z trzech Samów????? Zakończenie tragiczne byłoby stokroć lepszeeeeeeee!!!! No ale to tylko moje zdanie
P.S. Ludziom, którzy wciąż powtarzają przy filmach sf "w końcu coś lepszego niż głupie Transformers" powinno się dawać porządnego klapsa pasem. Ludzieeeee, TF to nie filom SF choćby pretendujący do roli poważengo, to kino familijne dla dziecka, który jest na etapie wykształcania wyobraźni poprzez inscenizacje transformującymi się zabawkami i dla dorosłego chłopa (a czasem i kobity, bo znam takie przypadki ), którzy na transformersach się wychowali i taki nostalgiczny powrót do ich młodości sprawia im przyjemność. Oglądanie TF i oczekiwanie ambitnego, inteligetnego filmu SF dla wszystkich, to jak wchodzenie do wesołego mkiasteczka i oczekiwanie wystawy obrazów Rubensa, albo zamawianie dania w budce z kebababmi i oburzenie, że nie podano pieczonej kaczki z jabłkiem w dziobie i lampką wytrawnego wina Tym bardziej dziwią takie porównania u osoby z Jackiem w avatarze, który też przecież wybitnym dziełem kinematografii nie jest, ale trąca nostalgiczne struny u niektórych, tyle że inne niż TF u innych. Tak, patrzę na Ciebie Isobel
Isobel - N paź 25, 2009 10:45
" />Cieszę się, że ta recenzja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, taką też miałam nadzieję. (aczkolwiek muszę jeszcze to sama ocenić ).
Co do określenia "transformersy" drogi Mathev - to jest to tzw. wór, do którego można wrzucić różne filmy (akcji, pseudo sci-fi), względnie, używając trudniejszych słów, metafora vel skrót myślowy, jaki ośmieliłam się zastosować
Słowem, wszystko co aktualnie pojawia się w kinach, a że nie pojawia się nic co można nazwać prawdziwym sci-fi, pozostaję więc porównywanie do tego co nim nie jest (względnie poprzez skuteczny marketing tylko udaje, że jest)
Mam pełną świadomość, że konkretny film pt.: Transformers nie jest przykładem kina sci-fi. Zapewniam Cię też, że nie oczekuję głębokich przeżyć muzycznych na koncercie Boys, czy też serwowania eskalopek cielęcych duszonych w białym winie w McDonalds itp. itd.
Tylko jedna prośba - nie porównuj (jakkolwiek - nawet w kwestii nostalgicznych skojrarzeń) The Nightmare Before Christmas z Transformers. Naprawdę nie chce mi się tu robić wywodu na temat wyższości twórczości Tima Burtona (a raczej zakładać nowego wątku), a mogłabym pisać długo i obficie
PS. A z tym klapsem to groźba czy obietnica?
MatheV - N paź 25, 2009 11:38
" />Nie no ja nie mam zamiaru porównywać, bo to, że większą wartość artystyczną Koszmar ma to nie ulega wątpliwości, chodziło o osoby, do których filmy te są kierowane i tu porównanie jest na miejscu jak najbardziej, bo w przypadku obydwu filmów grupą docelową są głownie dzieci, dorośli również ale na drugim planie.
Stąd też patrząć na obydwa filmy widać wyraźnie, że TNBC jest kierowany do goth-dzieci, a TF do sci-fi dzieci. I nie, nie nazywam tu broń boże nikogo goth-dzieckiem za bycie fanem TNBC , sam film ten uwielbiam, chodzi jedynie o grupę docelową . Po prostu już ręce załamuje nad nękaniem w kółko i w kółko transformersów z tego samego wciąż powodu. Animowana pełnometrażówka z 86 tego nie ma, bo z racji tego, że była rysunkowa, każdy automatycznie przyjął "film dla dzieci", a gdy tylko z postępem CGI zrobiono film z żywymi aktorami, mimo że dalej dla dzieci, to już wszędzie tylko widać takie ala snobistyczne wypowiedzi "głupie transformersy, jaki to ja mądry jestem" , nie u Ciebie Isobel konkretnie, ale też zmierzasz niebezpiecznie w tym kierunku, więc uwaga bo klaps na jakims zlocie faktem się stanie! . To tak jakby ktoś rzekł np. "Final Fantasy to rewelacyjna animacja, nie jakiś tam Nightmare Before Christmas", niby nicm ale już się robi nieprzyjemnie, c'nie?
Właśnie sobie odsłuchem score Mansella, no przewspaniała muzyka, mniam! Parę motywów budzi nawet ciepłe Doomne wspomnienia
Isobel - N paź 25, 2009 13:47
" />Hmmm, nie znałam i nie znam ani jednego dziecka w dokładnym tego słowa znaczeniu (mówię o przedziale wiekowym 7-14 lat), które znałoby TNBC, a Transformers zna zdecydowaną większość dzieci na tym świecie
Ale niech i tak będzie, że TNBC jest kierowane do "goth-dzieci" (ale pod warunkiem, że poszerzamy przedział wiekowy do 40-tki ). Niech i będzie w takim razie, że ja należę do tej grupy i się w ogóle za to nawet nie będę obrażać
Obiecuję też, nie określać współczesnych dokonań kina akcji/pseudo sci-fi określeniem '"transformersy", tak aby nie urażać niczyich uczuć i sentymentów. Od dziś będę używać tylko określenia "hollywoodzka szmira"
A wracając do meritum - jeszcze 8 godzin 50 minut (o zawrotna prędkości mego internetu) do mojej domowej premiery. Czekam niecierpliwie, natchniona optymizmem i nadzieją, z odnowioną wiarą w istnienia prawdziwego kina sci-fi
MatheV - N paź 25, 2009 14:12
" />Tylko trzeba się nie nastawiać na rozdmuchaną, napompowaną opowieść, bo Moon jest bardzo minimalistyczny (co imo jeszcze bardziej działa na plus ), a nawet historię można byłoby obedrzeć z szat sf i zrobić jakiś mystery film, a wyszłoby równie dobrze. Tyle że bez tych przepięknych księżycowych widoków.
P.S. Prawda, że od razu lepiej wygląda hollywodzka szmira? Po cichu tez licze, że na przekór nie jest tylko zamiennikiem, a w głowie cały czas świtają roboty . BTW, ja znam, mało bo mało, ale kilka dzieci, które uważają TNBC za najlepszą bajkę świata, tyle że pod nazwą "Miasteczko Halloween" z porannej ramówki Polsatu sprzed kilku lat
Grishnaak - N paź 25, 2009 17:36
" />Nie wiem czy to tylko ja ale bardzo "nin'owa" wydaje się ta muzyka i oczywiście jest super. Szczególnie ten główny theme i moment pod koniec filmu chyba nawet jest to ten track http://www.youtube.com/watch?v=BtCpttsZiys Jak wchodzą te bębny to prawie jakbym Ghostów słuchał. Wracając do filmu to naprawde bardzo dobry, W pewnych momentach wydawałoby się, że jest wydłużany na siłe ale wg mnie to właśnie dawało ten monotonny klimat "stacj kosmiczneji".
MatheV - N paź 25, 2009 18:20
" />Też zakochałem się w tym tracku, masakra, ale to jest końcówkowy edit, lepszy ten na samym początku http://www.youtube.com/watch?v=_lAfMT5FIZE
Co do dłużyzn...
">
...to włąsnie w nich są takie momenty walki i ścierania się z samym sobą, ja ich prawie w ogóle nie poczułem!
question - N paź 25, 2009 19:34
" />
">
Pytanie. Może ktoś mi wytłumaczy jednej rzeczy której nie rozumiem. Skoro Lunar postawił na klonowanie i całą tą skomplikowaną grę pozorów, rozumiem że podróże na ziemie i z powrotem musiały byc utrudnione. Więc jak wrednemu Samowi udało się tak łatwo "spieprzyć" z księżyca ? Wiem że czepiam się szczegółów.
A film w mojej pierwszej dziesiątce filmów 2009 roku
BeardFish - N paź 25, 2009 19:49
" />
">
Podróże mogły nie być skomplikowane. Być może klonowanie stało się na tyle "tanie" aby wielkiej firmie opłacało się przez wieki mieć tego samego pracownika -full odnawialnego, niż transportować i szkolić co 3 lata nowych płacąc im zapewne wysokie pensje.Przypomina to trochę wątek z Pamięci Absolutnej. Moim zdaniem w klonowaniu (gra pozorów to już schemat wymyślony przez ludzi Lunaru zapewne) chodziło głównie o zysk Lunaru, nie zaś o utrudnienia w przelocie - skoro i sama ekipa ratunkowa dotarła tam w naście godzin.
Sam film rewelacyjny.
MatheV - N paź 25, 2009 20:07
" />
">
Tak samo myślę jak Ryba, dodałbym tylko jeszcze ryzyko dostania pierdolca przez 3 lata w samotności u innych pracowników a tak jeden pewniak bezpieczny jak w banku, wymienialny co 3 lata
Quake - N paź 25, 2009 20:32
" />
">
tak do konca to on pewnik nie byl bo dostawal wlasnie pier...do glowy co trzy lata mnie tylko ciekawi ile kasy dostal dawca klonow za klonowanie siebie samego (bo chyba przezyl skoro mieszkal na ziemi z cora swa ) joke joke film niezly i wystroj przywodzi Nostromo oraz stare Star Wars New Hope na mysl
MatheV - N paź 25, 2009 20:38
" />
">
to chyba termin ważności się po prostu kończył i dlatego też co 3 lata potrzebna była zmiana. Biedny drugi Sam, co na Ziemię poleciał też nie pożyje dłużej i po 3 latach się rozpadnie..
question - Pn paź 26, 2009 10:08
" />
">
Hmmm klony miały trzyletni okres ważności, potem wmawiano im że lecą na ziemie i zabijano je. Ich życie trwało trzy lata bo tyle trwał kontrakt Sama. Biorąc pod uwagę że każdy klon miał jego wspomnienia to wydaje mi się że była im potrzebna ta nadzieja że za trzy lata wróca do domu by nie zwariować. Dlatego też odstawiano tą szopkę z wiadomosciami od żony itd. Nawet jeśli podróże ziemia-księżyc nie były trudne, a hodowla klonów była po prostu tańsza i efektywniejsza, to dlaczego w myśl zasady "lepiej dmuchać na zimne" szefowie Lunar nie usunęli wszelkich możliwości lotu z bazy na ziemię ? Byli tak pewni że żaden klon niczego sie nie domyśli ? Po prostu zakończenie wydaje się grubymi nićmi szyte. Ot tak wskoczył w rakietę, poleciał na ziemię i narobił wielkiej korporacji dookoła pióra.
Agnieszka - Pn paź 26, 2009 10:17
" />
">
Musiał być kontakt z Ziemią, bo przecież Sam regularnie wysyłał zbiorniki z wydobytym surowcem. Kapsuła którą wracał nie była za bardzo dostosowana do ludzkiego pasażera
A poza spoilerem powiem tylko że film fantastyczny. Serdecznie dość mam niepotrzebnych wodotrysków, patosu, pościgów, strzelanin etc., paradoksalnie film w którym mało się dzieje ani odrobinę mi się nie dłużył.
kaktus - Pn paź 26, 2009 14:58
" />Film naprawdę świetny
">
I tylko do chyba jednej rzeczy mógłbym się przyczepić, choć można to zrzucić na karb zbytniego nierozgarnięcia ekipy ratunkowej: fakt ilości śladów łazików, które podjeżdżały pod uszkodzoną maszynę wydobywczą mógłby zasugerować że ktoś jeszcze przemieszczał się w tym kierunku (i brak warunków atmosferycznych na księżycu nie jest tutaj na korzyść, ponieważ sama maszyna wyrzucała za siebie kłęby księżycowego pyłu, zatem zacierała wcześniejsze ślady; po wypadku jednak Sam dwa razy podjechał do maszyny i nie wierzę w to, że robił to dokładnie po własnych śladach.
question - Pn paź 26, 2009 22:34
" /> ">
Musiał być kontakt z Ziemią, bo przecież Sam regularnie wysyłał zbiorniki z wydobytym surowcem. Kapsuła którą wracał nie była za bardzo dostosowana do ludzkiego pasażera
I o to chodziło. W sumie głupio mi że sam na to nie wpadłem
Isobel - Wt paź 27, 2009 00:58
" />
">
A jednak...nie zawiodłam się Pomijam już kwestie doskonałej oprawy wizualnej (przywołująca jakże miłe wspomnienia Nostromo i Odysei) oraz dźwiękowej (jak zawsze genialny Mansell). Owszem, są nawiązania/podobieństwa do Odysei czy Solarisa, aczkolwiek Moon nie dołuje aż tak bardzo klimatem, ani nie przytłacza zbytnio filozoficzno-egzystencjalnym przekazem. Jest jednak wyraźna autorska koncepcja - są więc inspiracje, a nie bezmyślne małpowanie. Jak dla mnie, wszystkiego w sam raz, akurat, żeby nie było za długo, za nudno i na siłę wydumanie-przygnębiająco. Minimalizm w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie jest to oczywiście ponadczasowe "dzieło" ale na pewno bardzo dobrze odrobiona lekcja, a nawet może i częściowo w zamyśle reżysera hołd dla klasyki gatunku. Jak na debiut i aktualną kondycję kina sci-fi (a raczej jej brak), imho, to bardzo dużo.
fratalis - Wt paź 27, 2009 22:43
" />Za krótko trwa!
">
Jeju, ma wady, ale co z tego. Jak mi się to fajnie oglądało. Bez zbędnej napinki, z cyklu zaraz coś wyskoczy itp. Klimat niepokoju jedynie przy tym jak się okazało że są klonami, tzn moment gdy Sam2 znajduje Sama1. Ponoć są jakieś odniesienia do The Man Who Fell To The Earth, gdzie grał David, ale nie wiem jakie, TMWFTTE oglądałem 3 dni temu. Odyseja bez zbędnego gadania. Nostromo bez niepokoju że coś wyskoczy. Dla mnie ideał. I świetna muzyka, nie wkurwia, nie 'buduje' na siłe nastroju, przyjemna. Obowiązkowo idę do kina, plus muszę mieć soundtrack na półce. Ojciec ma talent, syn też. Czekam na nowe filmy Zowiego.
4+
toolowiec - Wt gru 08, 2009 23:37
" />Oglądałem już trzykrotnie W moim mniemaniu Film Roku! Wszystko w zasadzie zostało już powiedziane w temacie, bardzo czytelne inspiracje Odyseją (!!), genialny klimat alienacji, pustki. Kino Sci-Fi czerpiące z klasyki gatunku i należące już do tej klasyki. Na taki film czekałem kilka lat.
Osobne brawa dla Sama Rockwella, świetnie facet się rozwinął od czasu Zielonej Mili.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plantoni-kielce.htw.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnie-szalona.htw.pl
|
|
|